Widziałem Go Żywego

Kiedy pan Eugeniusz Kazimirowski
ukończył malowanie obrazu
Pana Jezusa miłosiernego,
zapytał Siostrę Faustynę:
Podoba się Siostrze?
Rozpłakała się biedna.
Podoba mi się, jest podobny,
ale pan nie widział Go Żywego!
To, co jest przeżyciem mistyków,
nie da się opisać, namalować, zagrać.
Szarpie myśleniem moim
zdanie Norwida:
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało.
Wiem, co to znaczy zachwycić się.
Wtedy nie ma mnie, nie ma nic,
jest tylko zachwycenie.
Czyżby pełne zachwycenie
było udziałem tych,
którzy przez pracę zmartwychwstaną?
Tak.
To widzenie uszczęśliwiające,
to jest niebo.
Henryk Sienkiewicz, opisując
w Quo vadis śmierć św. Piotra,
w usta świadków wkłada zdanie:
Patrzcie, to ten,
który widział Chrystusa
na własne oczy.
Dla współczesnych Apostołom
to był motyw wiarygodności
nauki Apostołów.
Oni widzieli Chrystusa
na własne oczy.
Pewnie dlatego Piotr
w kazaniu, w domu Korneliusza,
powie to bardzo mocne zdanie
jako świadek:
Tego Jezusa,
którego zabiliście rękami bezbożnych,
ja widziałem Żywego.
Pewnie też dlatego w sądownictwie
tak mocną pozycję ma
świadek koronny.
Prawnicy analizują sytuację,
wyciągają wnioski,
zbierają dowody,
a świadek koronny powie:
Ja to widziałem na własne oczy.
Zazdroszczę czasem Apostołom:
Wam to łatwo było uwierzyć.
Wyście to widzieli na własne oczy.
Zazdroszczę takiego doświadczenia
Tomaszowi,
Szawłowi z Tarsu,
Siostrze Faustynie, Bernadecie,
Dzieciom z Fatimy.
A jednak Pan Jezus pochwalił nas.
Błogosławieni,
którzy nie widzieli, a uwierzyli.
Ja wiem, że nasza wiara
mocniejsza jest niż wiara Apostołów.
Oni to wszystko widzieli, wiedzieli,
a my wierzymy
w to, co powiedział Chrystus,
co przekazali nam Apostołowie.
Dobrze, że Pan Jezus nas pochwalił,
a ja jednak zazdroszczę tym,
którzy Go widzieli Żywego.

Zakończenie