Michelangelo Buonarroti by Jacopino del Conte Mojżeszu, przemów!
(Michał Anioł Buonarroti)

Urodził się pod ciekawą konstelacją:
kiedy Merkury i Wenus znajdują się pod władzą Jowisza
- oznacza to coś bardzo wielkiego.
Taki horoskop miał chłopiec
Urodzony w niedzielę szóstego marca 1475 r. w Caprese.
MICHELANGELO BUONARROTI -
MICHAŁ ANIOŁ.

Syn Lodovica Buonarroti - burmistrza z Caprese
i Franciszki di Neri di Minato del Sera.
Matka, zapadająca na zdrowiu,
nie mogła wykarmić dziecka.
Przyjęto mamkę - żonę kamieniarza.
To z mlekiem mojej karmicielki
wyssałem miłość do kamienia.

Wkrótce rodzina przeniosła się w pobliże Florencji.
Jeszcze pięciu synów miał Lodovico Buonarroti.
Dla wszystkich marzył o karierze bankiera.
Ale Michelangelo nie chce,
więc... będzie hańbą rodziny, artystą,
darmozjadem i włóczęgą bez pracy.
Prawie codziennie bity przez ojca, cierpi.
Osamotniony po śmierci matki,
w bezsenne noce dusi się łzami.
Nie chce zostać bankierem ani kupcem.
Samotnie odwiedza kościoły Florencji.
Kamień mu śpiewa, przemawia do niego, woła.

Mając czternaście lat,
zostaje uczniem mistrza Domenica del Ghirlandaio.
Uczy się barwy, formy, rysunku, kopiuje.
Mistrz chwali go, podziwia.
W domu jest gorzej:
jada sam na ceglanym progu resztki po braciach,
jak żebrak.
Śpi w stajni, w komórce.
Noce niespokojne, pełne widziadeł, straszydeł.
Druga matka, Mona Lukrecja, kocha go
i często broni przed chłostą ojca.
Chłopiec walczy o swoje.
Chce być rzeźbiarzem.

Wiek piętnasty. Czasy trudne.
Ciągłe współzawodnictwo, zamieszki, intrygi,
zazdrość między księstwami i rodami Italii.
Florencją rządzi Lorenzo Medici, Magnifico - Wspaniały
Mecenas sztuki, filozof.
Słynne są ogrody medycejskie, Akademia Platońska.
W pałacu jest również szkoła rzeźby,
do której książę zabiera Michała Anioła.
Chłopiec jest lubiany. Zdolny, cichy, nieśmiały,
zupełnie inny od pozostałych.

Ale jest wróg: Torrigiano da Torrigiani
- silny, dumny, wpadający często we wściekłość,
mniej zdolny od Michała Anioła,
gardzi chłopcem i wyśmiewa się z niego.

Michelangelo dostaje od księcia blok marmuru,
z którym może zrobić, co chce.
Ukrywa się ze swoją pracą. Rzeźbi.
Skończył. Jest to faun - pół bóg, pół zwierzę.
- Nikt by nie uwierzył,
że to twoja pierwsza praca.
Ale pamiętaj, że faun byt nieco starszy
i nie miał wszystkich zębów.

Jedno uderzenie dłuta...
i wybił faunowi dwa przednie zęby.
Wspaniale. Książę jest zachwycony.
Michał Anioł staje się jego domownikiem,
Otrzymuje pokój w pałacu, jada przy wspólnym stole.

A wróg zemścił się:
za fauna, za powodzenie,
za lepsze rysunki, lepsze kopiowanie
- Torrigiano da Torrigiani ciosem pięści
oszpecił Michała Anioła na całe życie.
Faun stracił zęby, a ja - nos.
Wprawdzie Torrigianiego wypędzono z Florencji,
ale pozostawił ranę na twarzy...
i w sercu Michelangela.
Osamotnienie pogłębiło się,
wróciły bezsenne noce, widziadła.
Codziennie wieczorem odmawiał jeden z psalmów.
One były drogą jego życia, natchnieniem.

Chłopiec ciężko pracuje, bez odpoczynku.
Po raz pierwszy rzeźbi dzieło o Matce Bożej:
relief "Madonna na schodach".
Maryja - wyniosła i prosta jak Królowa
siedzi na schodach jak Żebraczka.

Wawrzyniec Wspaniały jest zachwycony.
Przyjmuje nowe dzieło z podziwem.
Otrzymuje jeszcze od chłopca "Bitwę Centaurów".
Jest szczęśliwy.
Ale nie jest szczęśliwy Michał Anioł.
Sytuacja niepewna:
we Florencji rozpoczyna działalność Savonarola
- mnich, który chce odmienić miasto;
rodzeństwo ciągle potrzebuje wsparcia, szydzi;
no i ta brzydota.
Oszpecony - boi się ludzkich twarzy.

Po śmierci Magnifica
zostaje na dworze jego syna, Piera Medici.
We Florencji rządzi już Savonarola: wszystko, co antyczne, bogate, piękne
- musi zostać zniszczone.
Michał Anioł rzeźbi jeszcze dla Medyceuszów Herkulesa,
a dla klasztoru Santo Spirito drewniany krzyż,
który zdobi wielki ołtarz.
Zostaje sowicie wynagrodzony.
Ojciec przekonał się, iż syna zaliczają do znakomitości,
a tego nie przypuszczał.

Po wypędzeniu z Florencji Piera Medici on też musi uciekać.
Dokąd? Do Bolonii.
Opuszcza Florencję.
Zostawia tu swoje marzenie, swoją biedę,
i dziewiętnaście lat życia.

Bolonia. Więzienie.
Gdy z Wenecji wracał przez Bolonię do domu,
schwytali Michelangela i osadzili w więzieniu.
Był włóczęgą bez pieniędzy, bez pracy.
Strażnicy mu nie wierzą.
- Daj mi marmur, a zobaczysz,
Że jestem prawdziwy Michelangelo Buonarroti.

Uwierzył mu bogaty patrycjusz boloński,
kolekcjoner, znawca sztuki, Aldovrandi.
Dał zamówienia, przyjął do swego pałacu.
Dokończył rzeźbiarz grób świętego Dominika,
wyrzeźbił anioła ze skrzydłami i dwie figury.

Po roku wraca do Florencji,
bo czuje przynależność do tego miasta.
Jedzie do domu, do ludzi, wśród których jest jego miejsce.
Ale Florencja, perła sztuki,
stała się jednym wielkim stosem,
na którym płonęły arcydzieła.
Miastem rządzi szaleństwo Savonaroli.

- Co teraz ze mną będzie?
W domu rodzinnym zastaje nędzę.
Druga matka, Mona Lukrecja, śmiertelnie chora.
Pielęgnuje ją. Potrzebne pieniądze.
Otrzymuje zamówienie od syna Piera, Lorenza,
sprytnego i przebiegłego władcy.
- Buonarroti, zrób mi posąg Jana Chrzciciela.
Wiesz, nie takiego ponurego, z pustyni,
ale rozkosznego młodzieńca.
No, takiego świętego Janeczka.

Zrobił.
Wyrzeźbił też "Śpiącego Kupidyna",
posąg, który w Rzymie wywołał zachwyt.

Wkrótce namalował swój pierwszy obraz -
"Złożenie Chrystusa do grobu".
Mistrzowska robota. Ludzki ból i cierpienie.
Genialny rzeźbiarz i malarz,
a wewnątrz bezustanny niepokój, strach, ambicja.
Muszę mieć zawsze albo nadludzkie zadanie,
albo żadne...
Muszę tworzyć... muszę poznać jedyną tajemnicę
- sztukę.

Wyjeżdża do Rzymu.
Bez grosza, głodny,
chodzi codziennie po Wiecznym Mieście i rysuje.
Noce bezsenne u balwierza na strychu.
Zjawy szarpią mu serce:
jedna w płomieniach,
druga cicha, upadająca pod krzyżem.
Modli się z biednymi w kościele na Zatybrzu.
Szuka ukojenia, pocieszenia.

Znalazł artystę mądry szlachcic rzymski, Jacopo Galii.
- Michelangelo, lubię wino.
wyrzeźbij mi duszę wina.

Wykonał dla niego "Pijanego Bacchusa",
radosnego bożka, z duszą wina na wargach.
Dostał dużo dukatów,
które, jak zawsze, wysłał rodzinie.
A listy z Florencji są smutne:
Mona Lukrecja umarła. Płakał.
Ona zawsze rozumiała go najlepiej.
Mówiła mu o tym łzami, uśmiechem, pieszczotą.
Był bardzo samotny, smutny.

Któregoś ranka zjawił się posłaniec
od kardynała Rohan z kościoła Św. Dionizego.
- Słuchaj, Buonarroti.
Muszą wypełnić śluby i uciszyć swój niepokój:
Nie pytaj, co to za śluby.
Chcę, byś wyrzeźbił posąg Matki Boskiej Bolesnej.

Przyjął zamówienie, pojechał do Carrary, kupił marmur.
Pracował dwa lata, prawie nie jedząc i nie śpiąc.
Sam, zupełnie sam,
tylko Matka Bolesna z nim. Jedyna.
Pieta.

Umęczony Chrystus, Zbawienie świata
- w ramionach Matki,
w objęciach Królowej bólu, cichej, milczącej.
Był rok 1500, Rok Święty.
Niezliczone rzesze pielgrzymów
od rana do wieczora przychodziły oglądać rzeźbę.
Najpiękniejsze dzieło z marmuru, wykonane tak,
jak nikt na świecie wyrzeźbić by tego nie potrafił.
Po raz pierwszy i ostatni podpisał swe dzieło:
Michelangelus Buonarrotus Florent, faciebat
- Michał Anioł Buonarroti, florentczyk, wykonał.

Następne zamówienie z Florencji:
będzie rzeźbił Dawida. Zawsze sam, w ukryciu.
Cztery lata słychać było uderzenia młota.
- To nie Dawid, to gigant.
Ale chyba ma trochę, za gruby nos.
Michelangelo machnął dłutem w powietrzu,
nie dotykając rzeźby.
Posypał trochę okruchów marmuru.
- O tak, teraz lepiej.
Ośmieszył gonfalaniera Sordeniniego,
najwyższą władzę w mieście.
A nikt z obecnych nie widział tak wspaniałego dzieła.

Sława Michała Anioła rosła.
Miał dopiero dwadzieścia dziewięć lat.
Juliusz II zaprosił go do Rzymu.
Papież umacniał, zdobił Wieczne Miasto.
Powołał najsławniejszych architektów
do budowy bazyliki Św. Piotra.
Wygrał Bramante.
Papież miał wiele planów.
Zachwycił się projektem własnego grobowca,
wykonanym przez Michała Anioła.
Grobowiec. Marmurowa góra... trzy kondygnacje.
W narożach staną cztery posągi:
Mojżesz, święty Piotr i dwie postacie-symbole.
- Buonarroti, rozkazuję ci, byś jutro zaczął.

Wyrzeźbił Mojżesza. Jest w nim potęga i groza.
Uderzył dłutem w kolano proroka:
- Mojżeszu, przemów!
Stoi posąg w Rzymie, w kościele Św. Piotra w Okowach,
i zachwyca. Wybraniec Boży.

Juliusz II chciał też mieć własny posąg z brązu.
Michał Anioł nie wiedział,
co posągowi Papieża włożyć do ręki: książkę czy miecz?
- Włóż do mojej ręki miecz,
ponieważ nie jestem człowiekiem uczonym.

Odstąpił Ojciec Święty od projektu grobowca
i nakazał malować freski
na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej.
Bronił się przed tą pracą Michał Anioł,
ale zawistni wrogowie, zwłaszcza Bramante,
bojąc się talentu rzeźbiarza,
namówili Papieża, by zmusił Michelangela do tej pracy.
Bramante otrzymał tylko polecenie: wykonać rusztowanie.
Było złe.
Musiał Michał Anioł robić wszystko sam.
Znów ukrył się, samotny.
Malował z cierpieniem, półleżąc,
wosk ze świecy osadzonej na kapeluszu
kapał mu na twarz i powieki.
- Kiedyż wreszcie ta kaplica będzie skończona?
- Jak tylko dam radę, Ojcze Święty.

Zmieniali się papieże, umierali
- mistrz tworzył.
Pracował w kaplicy osiem lat.
Stworzył dzieło, które samo mogło mu zapewnić sławę;
"Sąd Ostateczny".
Zdumienie i niepokój zmartwychwstałych.
Olbrzymi Chrystus i tłum zbawionych.
Poniżej spada gromada potępionych.
Wszystko jest w ruchu.
Rysy niektórych postaci należą do osobistości
współczesnych artyście:
i tak papieski mistrz ceremonii,
który naraził się Michałowi Aniołowi,
ujrzał siebie w piekle, wśród potępionych.
Na odsłonięciu fresku dowcipny papież Paweł III
powiedział do oburzonego dygnitarza:
- Nad wszystkim mam władzę,
ale nad piekłem, nie!
Nie ma dla ciebie ratunku!

I biedny mistrz ceremonii do dzisiaj siedzi w piekle
- na ścianie Kaplicy Sykstyńskiej.

Siedemdziesięcioletniemu artyście
polecono dokończyć budowę bazyliki Św. Piotra.
Przez siedemnaście lat kierował tą budową.
Wykonał też model kopuły bazyliki,
jeszcze jeden nieśmiertelny projekt,
ale samego dzieła nie dokończył.
Zmarł w Rzymie siedemnastego lutego 1564 r.,
mając osiemdziesiąt dziewięć lat.
Duszę oddał w ręce Boga, ciało ziemi,
a majątek najbliższym krewnym.
Do testamentu w którym prosił, by pochowano go we Florencji,
dołączył piękny, jeden z wielu,
własnoręcznie napisany sonet:

Już ukończyłem bieg mojego życia,
Poprzez burzliwe morze płyną w kruchej łodzi.
Do portu wspólnego wszystkim, gdzie przyjdzie obliczyć
każdemu dzieła sens, dobrego czy złego.
.................................................................
Rzeźba, malarstwo nie dają spokoju,
wznosi się dusza do Miłości Bożej
biorącej, zda się, nas w ramiona krzyża.
(tłum. Leopold Staff)

Jego florenccy rodacy wykradli w nocy zwłoki,
jak towar kupiecki zawinięte w wielką belę,
i przewieźli do Florencji.
Spoczywa Michał Anioł w kościele Santa Croce
- Świętego Krzyża.

Michelangelo!
Tyś genialny rzeźbiarz, malarz, poeta.
Okaleczony - a jesteś aniołem.
Rzeźbiarz w kamieniu - a sam cierpisz.
Jesteś między swoimi - a masz tylu wrogów.
Wysoko na schodach Nieba
niech Ci da miejsce
nie Żebraczka, ale Królowa.
Weź jeszcze raz młot i dłuto,
uderz w nasze kamienne sumienia
i powiedz:
Człowieku, przemów!

Mistyczka w kastanietach (św. Teresa z Avila)