29. Wystarczy!

Panie mój!

Wracam od harcerzy znad Pilicy,
z pogodnego wieczoru przy ognisku
Ile radości mają te dzieciaki.
Wiem, Panie, byłeś pośród nich.
Uśmiechałeś się pewnie.

Gdy czytam Twoją Ewangelię,
spotykam takie momenty,
które odczytuję jako Twój dowcip.

Gdy wrócili apostołowie z pierwszej misji,
opowiadali Ci, jak głosili nauki,
jak nawracali, wkładali ręce, czynili cuda.
Nawet złe duchy były im posłuszne.
Słuchałeś tego wszystkiego,
uśmiechałeś się pewnie z ich naiwności
i powiedziałeś: To nie najważniejsze!

Gdy słuchały Cię tłumy przez kilka dni,
gdy roztropni apostołowie prosili Cię:
Roześlij ich do domów,
Ty powiedziałeś: Wy dajcie im jeść!
Wtedy Filip powiedział: Mamy tu pięć chlebów
i dwie ryby, ale co to jest na tak wielu?
Ty powiedziałeś: Wystarczy!
Zażartowałeś sobie z nich.

W momentach bardzo trudnych,
gdy Piotr w swej gwałtowności
mówił od rzeczy, też mi wygląda,
że zażartowałeś sobie z niego.
Panie, mamy tu dwa miecze!
Wystarczy!
Dwoma mieczami można zawalczyć.

Sądzę, że z przymrużeniem oka
słuchałeś też gadatliwej matki,
która prosiła, aby dwaj jej synowie
siedzieli po Twojej lewej i prawej stronie
gdy będziesz królem.
Nie wiem, o co prosisz.

Dzieciaki moje z religii
odczytały jednak, że największy dowcip
zrobiłeś uczniom z Emaus.
Kiedy poznali Cię po łamaniu chleba,
zniknąłeś im sprzed oczu.
To był dobry kawał - stwierdziły dzieciaki.

Słuchasz pewnie i mnie,
uśmiechając się pod wąsem.
Narzekam, chwalę się, co zrobiłem:
Słyszałeś, jak mówiłem?
Widziałeś, ilu słuchało?
Nagrodę dostałem.

Wystarczy!

Zażartowałeś sobie ze mnie,
prawda?

Jak ja teraz wyglądam?