2002-02-24
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

II Niedzielę Wielkiego Postu

Panie, niedobrze nam tu być

Kochani moi!
To już druga niedziela
Wielkiego Postu.

Nie mogłem zasnąć tej nocy.
Kamieniarze Rzeczypospolitej
ukamienowali biskupa.
Niby w obronie czystości Kościoła.
Cóżeś uczynił, najgłupszy z siepaczy? (por. A. Mickiewicz)
Będziesz mógł spokojnie umrzeć?
Belki w swoim oku nie widzisz,
ale dziś o belce też
nie wolno mówić,
bo to też polityka.

Zasłaniacie swoje grzechy - belki
w sumieniu swoim.

W Środę Popielcową
przeżyłem posypanie popiołem.
Przypomniał mi Kościół,
że jestem prochem
i w proch się obrócę (por. Rdz 3, 19),
ale wiem też,
że w tym glinianym naczyniu
mojego ciała
noszę tchnienie Boga.
Stąd moja godność:
ja proch będę z Panem gadał
(A. Mickiewicz).

Dobrze, iż Pan Jezus dzisiaj
wziął nas na górę wysoką,
osobno i przemienił się wobec nas.
Twarz Jego zajaśniała
jak słońce,
odzienie stało się białe
jak światło (Mt 17, 1-2).

Dobrze, Panie,
żeś się przemienił
dziś, wobec nas
i że okazałeś nam,
że Ty jesteś Bogiem.
Po ostatniej bowiem niedzieli,
gdy kusił Cię szatan,
zlękłem się,
że Cię przekona
ten odwieczny przekręt,
że posłuchasz,
i przemienisz kamienie
na chleb,
bo chłopi mają biedę
a ludzie umierają z głodu.

Bałem się, posłuchasz szatana
i zstąpisz z wieży kościoła,
aby ludzie uwierzyli,
żeś przyszedł z nieba.

Bałem się,
że pokłonisz się diabłu
i wszystkie królestwa
odda Tobie.
To bardzo wielka pokusa.

Idź precz, szatanie! (Mt 4, 10)

Nie negocjowałeś.

Wiedziałem,
że tak postąpisz.

Dziś rozwiałeś moje wszystkie
wątpliwości.
Okazałeś Piotrowi, Jakubowi,
Janowi i nam,
że jesteś
Synem umiłowanym Ojca,
że Ciebie mamy słuchać,
bo tak zaświadczył Głos z obłoku
(Mt 17, 5).

Dlaczego oni upadli na twarz?
Bo bali się spojrzeć w oblicze Boga.
Bali się śmierci.

A Ojciec Święty
na początek nowego stulecia
zadał nam taki trudny program,
bez rozdziałów i podpunktów:
Zapatrzcie się
w oblicze Chrystusa.

Niby to takie proste,
ale wiem, że nie wystarczy
zagapić się na piękny obraz.

Zazdroszczę Apostołom.
Oni to mogli zapatrzyć się z bliska
w oblicze Chrystusa.

Zazdroszczę pierwszym uczniom
Andrzejowi i Janowi,
którzy zakochali się w Panu
od pierwszego wejrzenia
i poszli za Nim.

Zazdroszczę Weronice, Szymonowi
z Drogi Krzyżowej.
Zazdroszczę też Marii z Betanii.
Ona zapatrzyła się w Chrystusa.
Zazdroszczę też Magdalenie.
On jej wszystko przebaczył,
a Ona oszalała,
poznawszy Go po zmartwychwstaniu.
Rabbuni,
Nauczycielu Kochany!
Nie dotykaj Mnie
jeszcze nie wstąpiłem do Ojca...
(por. J 20, 16-17).

Zazdroszczę niewiernemu,
a nawróconemu Tomaszowi.
Uwierzyłeś, Tomaszu,
bo Mnie zobaczyłeś.
Błogosławieni,
którzy nie widzieli,
a uwierzyli (J 20, 29).
To o nas mowa.

A Kajfasz?
Też patrzył z bliska na oblicze Chrystusa.
Rozdarł szaty.
Winien jest śmierci!
Nie uwierzył (por. Mt 26, 65).
Dużo jest takich, którzy
widzieli, a nie uwierzyli.

A Piłat?
Piłat tak się szamotał
z sumieniem,
ze sobą.
Ja żadnej winy
w Nim nie znajduję...
Umył ręce...
Weźcie Go wy
i ukrzyżujcie...
Nie winienem ja krwi
Tego sprawiedliwego
(por. Mt 27, 11-26).
A jednak nie uwierzył.
Zląkł się, zapytał:
Cóż to jest prawda? (J 18, 38).

Tylko setnik oficer,
ten był uczciwy.
On poznał Jezusa na krzyżu
i wyznał:
On naprawdę
jest Synem Bożym! (Mt 15, 39).

Zdawałoby się,
że to papieżowe zadanie
jest takie proste.

Można się zapatrzyć
w oblicze Chrystusa,
nawet się zachwycić:
Jaki On piękny!
I co z tego?

Mamy zapatrzyć się
w Chrystusa,
aby poznać w Nim
Syna Bożego, Boga,
a gdy Go poznam rozumem,
abym wolą Jemu uwierzył
i abym z całego serca Go pokochał.

To bardzo trudne.
To nie chwilowe uniesienie.
To cały proces
dochodzenia do wiary.
Wiara jest męką rozumu.
Jest pytaniem, szukaniem.

Wiara jest trudną decyzją woli.
Ale gdy uwierzę,
wiara staje się radością serca,
bo znalazłem
najcenniejszą perłę.
Znalazłem skarb ukryty w ziemi,
a gdzie jest skarb mój
tam jest i moje serce (por. Mt 6, 21).

Bardzo lubię obraz Rubensa
zatytułowany: Niewierny Tomasz.

To właśnie tydzień po
zmartwychwstaniu,
do Tomasza przyszedł Pan Jezus.
Tomasz, niby inteligent,
a jednak przysięgał Apostołom:
Dokąd nie włożę palca
w Jego przebite ręce,
dokąd nie włożę ręki
w Jego bok, nie uwierzę! (por. J 20, 25).
Oj, Tomaszu!
Przesadzasz.

Więc przyszedł Jezus.
Wielki Rubens pokazuje
Tomasza i Jana,
którzy zapatrzyli się w ranę
w lewej ręce Chrystusa.
A Piotr?
Piotr zaś nie patrzył w ranę.
Zapatrzył się w oblicze Chrystusa.
Jakby chciał zapytać:
To jesteś naprawdę Ty?
Zmartwychwstałeś naprawdę,
i żyjesz, i jesteś?

Tak, Piotrze.

Dlaczego tak trudno człowiekowi
zapatrzyć się
w oblicze Chrystusa?
Mojżesz przy krzaku gorejącym
zasłonił twarz (Wj 3, 6),
aby nie oglądać oblicza Boga.

Apostołowie upadli na twarz,
aby nie oglądać oblicza Boga,
który mówił z obłoku.

Trzeba być
bardzo odważnym,
aby spojrzeć w oblicze Boga.
Zapatrzyć się w oblicze Chrystusa.
Jeśli popełnię grzech
wobec drugiego człowieka,
to wolę go ominąć,
pogniewać się
uniknąć spojrzenia mu w twarz.

Jak to odnieść do Boga?
Przy spotkaniu z Nim
spaliłbym się
od blasku Jego oblicza.
Wołałbym:
Góry, pagórki,
przykryjcie mnie (por. Łk 23, 30).

Wielu z nas ma pokusę
przed spowiedzią:
Przecież mógłbym
wyznać moje grzechy
samemu Bogu.
Dlaczego w tym
przeszkadza mi ksiądz?
Bo nie miałbym odwagi
spojrzeć w oblicze Boga.
Chyba bym uciekł,
albo wybrał drogę Judasza.
Jak mogę spojrzeć Ci w twarz,
skoro zdradziłem Ciebie.
Przecież Ty mi nie przebaczysz!

Boję się oczu podnieść na Boga
nawet wtedy,
gdy inni mnie kamienują,
a On mi przebacza.
Oni upuścili kamienie
i zawstydzeni poszli,
ale co Ty powiesz, Panie?

Idź, pokaż się kapłanom... (Mt 8, 4).
Idź do domu,
więcej nie grzesz (por. J 5, 14).

Ten, który jest Wszechmocny,
moc swą okazuje
przez Miłosierdzie.

On nie zabije
mnie grzesznego
blaskiem swego oblicza.
On mnie tylko oślepi,
zwali na ziemię,
wstrząśnie sumieniem i zapyta:
Szawle, Szawle
dlaczego mnie prześladujesz?
- Kim Ty jesteś,
co do mnie mówisz?
Jestem Chrystus,
którego ty prześladujesz
(por. Dz 27, 7-26).

Co mam czynić?
Uwierz, uwierz,
potem pokochasz
i oszalejesz z miłości.
Nie jestem godny
nazywać się Apostołem.
Jestem jak płód poroniony,
bom prześladował Kościół Boży (por. 1 Kor 15, 8).

Biada mi, gdybym
nie głosił ewangelii Chrystusa
(1 Kor 9, 16).

Nie naigrywajcie się ze mnie.
Ja też znamiona
męki Chrystusa
noszę we własnym ciele (Ga 6, 17).

Toczyłem dobry bój,
wiary dochowałem (2 Tm 4, 7).

To ten, który nie zobaczył Chrystusa;
usłyszał
i uwierzył
i pokochał Go całym sercem.

Wielu startowało na olimpiadzie
w Salt Lake City,
a tylko najlepsi otrzymali medale.
Tak biegnijcie,
abyście je otrzymali (2 Kor 9, 24).
Panie Adamie,
gratulujemy, modlimy się za Pana.

Nie wystarczy gapić się w obraz.
Trzeba przejść drogę Piotra,
od zaparcia się Chrystusa
aż do płaczu.
Żal jest nawróceniem,
a nawrócenie zrodzi
pokorne i pełne miłości
wyznanie:
Panie, przecież Ty wszystko wiesz.
Ty wiesz, że Cię kocham (J 21, 17).
A jednak nie powiem
dziś za Piotrem:
Panie,
dobrze nam tu być (Mt 17, 2).
Właśnie wołam inaczej:
Panie, niedobrze
nam tu być!

Nie będziemy tu budować
żadnych namiotów,
bo tracimy wiarę
i nadziei już nam brak.

Panie, odmień
nasz los ku dobremu,
bo się boimy,
że o nas zapomniałeś,
żeś nas wydał na pohańbienie
i naigrawają się z nas
pogańskie narody.
I Eloi - lamma
wołamy - pomocy!... (C.K. Norwid).

O, jak nam się to wszystko
poprzemieniało,
na złe poprzemieniało.
Dlaczego nazywają nas
naiwnymi politykami,
którzy chłopom
serwowali iluzje?

Dlaczego ziemia nasza,
męczeńska i święta,
warta tyle co pole garncarzowe
na grzebanie pielgrzymów?
(por. Mt 27, 7).

Dlaczego chłop polski
ma otrzymać tylko
trzydzieści srebrników,
zapłatę niewolnika?

Wielmożni i oświeceni!
Obrońcie chłopów,
bo oni są najbiedniejsi,
a modlą się jeszcze
i wierzą Bogu, i ludziom.

Nie dajcie nam
żywności zmodyfikowanej.
Nie mówcie,
że nie ma alternatywy,
bo chłopi jeszcze pamiętają
agitację do kołchozów.
Też nie było
innego wyjścia.

Dlaczego teraz nam mówią,
że NATO będzie
militarnym pigmejem?
A ja myślałem,
że to potęga.
Wszystko nam się poprzemieniało.

Przemień, o Jezu,
to wszystko pogmatwane, poplątane
w myśleniu i w słowach.
Przemień na jasne i proste.
Tylko Ty mówisz prosto i jasno:
Tak - tak! Nie - nie!
Reszta jest od diabła (Mt 5, 37).
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
a sprawiedliwość, sprawiedliwość
(J. Tuwim).

Pseudointeligenci mówią do księży:
Nie przeszkadzajcie nam się zbawić.
Potrafimy to sami.
Bóg stworzył nas bez nas,
a zbawić nas bez nas nie może.
(por. św. Augustyn)

My mówimy:
Pozwólcie nam być wolnymi.
Przecież po Unii,
będzie nowa Wiosna Ludów.
Narody będą się wyzwalać.
Każdy wróci do swego domu, do siebie.

Chryste dobrych przemian,
upadłem na twarz,
na górze Tabor.
Boję się spojrzeć z bliska
w Twoje boskie oblicze,
ale gdy wstanę
i otworzę oczy,
niech już wszystko będzie
przemienione,
niech wszystko będzie nowe,
niech będzie dobre,
niech i Jeruzalem
będzie Miastem Pokoju!

Boję się świata bez Boga.
Boję się ludzi bezbożnych.
Boję się pokemonów,
Harry'ego Pottera,
Big Brotherów.
To już nie dla mnie.
Więc nie będę tu budował, Panie,
trzech namiotów,
bo za co
i dla kogo?
Ludzie, nie kręćcie mi w głowie.
Nie reformujcie reform,
bo drugie zło jest gorsze,
aniżeli pierwsze.

Nie dajcie dzieciom na wsi mleka.
One mają.
Dajcie im trochę dobroci,
a rodzicom dajcie zapłatę za chleb.

Nie chcę umierać
ani w kasie chorych,
ani w funduszu chorych.
Doktorze mądry, siostro dobra,
bądźcie przy mojej śmierci!
I polecajcie mnie Bogu.
Tego nie reformujcie!

Nauczyciele Czcigodni,
u niesprawiedliwych
szukacie zapłaty?
Dzieci będą Wam nagrodą.

Wszyscy jesteśmy zmienni,
każdy z nas jest zawodny
(por. Ps 116, 11).
Już tylko Bogu mogę zaufać.

Tylko On jest ten sam,
wczoraj, dziś i na zawsze.
Dziś wziął nas na Górę Tabor
i przed nami się przemienił.
To mój Pan i mój Bóg (J 20, 28),
Który jest,
Który był
i Który przychodzi (Ap 1, 4).

Dlaczego nie chcemy
patrzeć w oblicze Boga?
Wolimy chodzić w ciemnościach!
Ci, co niedawno płakali
nad śmiercią biskupa
- odznaczeni przez Kościół -
spokojnie teraz patrzą
na kamienowanie innego biskupa,
jakoby w obronie czystości Kościoła.

Takie jest nasze
Hosanna!
I Ukrzyżuj Go!

Piękny prezent ufundowaliście
Ojcu Świętemu
na zaproszenie Go do Ojczyzny.

O Chryste dobrych przemian!
Niedobrze nam tu być.
Nie będę budował trzech namiotów.
Tam ja mam pałac
tam poza górami...
Gdzie łzy nie płyną
wszystkie troski przeminą.

O wy, naiwni marzyciele,
Księża Czcigodni!
Nadzieją nie odmienicie świata.
Nieprawda!
Gdybyśmy Boga mieli przed oczyma
i wszystko w sumieniu uporządkowane,
to i wokół nas i w nas
byłoby wszystko po Bożemu.

Kłaniamy się diabłu.
On takim odda wszystkie królestwa,
a co poczną ze szkodą na duszy?

Ludzie pobożni! Ludzie Chrystusowi!
Tracicie wiarę.
Zapatrzcie się w oblicze Chrystusa!
Wy musicie mieć nadzieję,
a ta zawieść nie może (Rz 5, 5),
bo z Boga jest.

Skończą się Drogi Krzyżowe.
Skończą się Gorzkie Żale i Przednówki.
Będzie wiosna.
Będzie Zmartwychwstanie,
a my zapatrzeni w Zmartwychwstałego
będziemy stróżami
wielkanocnego poranka (Jan Paweł II).

O Chryste Przemieniony,
a ten sam
wczoraj i dziś, i na wieki (Hbr 13, 8).

Wiem, że przyjdziesz w tej Mszy Świętej,
że w Biały Chleb się przemienisz.
Przemień nas Komunią Świętą
w ludzi Przemienienia,
byśmy chcieli dobrze.

Żal mi tych,
którzy nigdy nie byli
na górze Tabor.
Nigdy nie widzieli Cię
Przemienionego.

Chryste!
Okaż im przez Weronikę
na Drodze Krzyżowej
swoje oblicze.
Może się wzruszą?

A nasz los odmień
ku dobremu. Amen.