1999-06-27
Wiedeń, Rennweg, Kościół Polskiej Misji Katolickiej pod wezwaniem św. Krzyża

XIII Niedziela Zwykła

2 Krl 4, 8-11.14-16a, Rz 6, 3-4.8-11, Mt 10, 37-42

???

Czcigodni bracia kapłani!
Wszyscy pracownicy tej wspólnoty!
Wszyscy kochani moi!

Bardzo trudne jest dzisiejsze czytanie Ewangelii,
bo wymagania Pana Jezusa są bardzo trudne.
Ja bardzo kocham mamę, której nie mam.
Kochałem ją we śnie.
Kocham tatę, ale jeśli ktoś mi mówi:
jeśli nie kochasz Mnie więcej niż matki i ojca
to nie możesz być moim uczniem (por. Mt 10,37).
I to mnie zawstydza.
A nie potrafię kochać z całego serca i ze wszystkich sił.

Jeśli ktoś z was chce zachować życie swoje dla siebie to je stracił,
ale jeśli ktoś straci życie swoje ze względu na mnie dla innych
ten je odzyska na życie wieczne (por. Mt 10,39).
Tego też nie umiem.
Chciałbym mieć trochę czasu dla siebie,
trochę wakacji dla siebie,
a tymczasem trzeba stracić swoje życie
i patrząc na was, na matkę, ojca,
patrząc na nauczyciela, na lekarza
wiem co to znaczy stracić woje życie,
aby innym było trochę lepiej,
aby dzieci były szczęśliwsze.

Jeśli ktoś z was nie bierze swojego krzyża na każdy dzień
i nie naśladuje mnie, ten też nie może być moim uczniem (por. Mt 10,38).
I tu najbardziej jestem zawstydzony.
Noszę złoty krzyż na swoim sercu,
przytulam go często mocno, ale to nie mój krzyż.
Swojego czasem się boję,
czasem go omijam, jest za ciężki,
nosi się go na plecach.
Wprawdzie mówię czasem: nie naigrywajcie się ze mnie,
bo ja też znamiona męki Chrystusa noszę na własnym ciele (por. Ga 6,17)
powtarzając za św. Pawłem, ale to też nie prawda.
Chodzę całe życie między Łowiczem a Wiedniem
i gdzieś tam jeszcze, i uczę się
co ja powiem Chrystusowi po dzisiejszym Jego kazaniu?
Chciałbym powiedzieć jak po Wielkanocy powiedział Tomasz.
Chodź to Tomaszu i włóż swoje palce w przebitą rękę
i rękę w przebity bok i nie bądź niedowiarkiem
i nie mów tu w Wiedniu, że nie wierzysz w Boga, bo to wstyd.
Nie, nie będę sprawdzał twoich przebitych rąk
i Twojego przebitego boku,
jesteś moim Panem i jesteś moim Bogiem. (por. J 20,27-28)
Ale ja też tego nie powtórzę za Tomaszem, bo
mam tylu panów i tylu bożków którym służę.
Może to Piotrowe: Panie, Ty wszystko wiesz,
Ty wiesz, że Cię kocham.
(J 21,17)
Nie, nie, nie! Mam jeszcze tyle innych miłości,
tyle przywiązań. Nie potrafię kochać Chrystusa.
On o tym wie.
Ale tak mi bardzo pasuje to Magdalenowe po zmartwychwstaniu:
Rabbuni, nauczycielu kochany. Nie dotykaj mnie, Mario,
jeszcze nie wstąpiłem do Ojca (por. J 20,16).

Gdy mówię odpowiedź swoją na dzisiejszą Ewangelią Pana Jezusa,
to przeżywam z wami i wczorajsze wydarzenie.
Pytałem waszych dzieciaków, a przy tej okazji
powtarzam z dumą wobec wszystkich rodziców
jakich wy macie pięknych i mądrych dzieciaków,
jak się nimi cieszę i jak jestem ja też nimi dumny,
pytałem ich pięć razy: czy wy wierzycie w Boga?
Dzieciaki wyuczone mówiły mi chórem: Wierzymy!
I zdziwiły się gdy im powiedziałem:
Ale ja już wam nie wierzę.

Aniu, dobrze że przyszłaś dzisiaj z krzyżem.
To jest ten od bierzmowania.
Bardzo cię za to kocham.
I chciałbym żebyście wy wszyscy potrafili
tak dawać świadectwo swojej wiary.
Noszę Chrystusa na swoim sercu,
On jest moim skarbem,
a gdzie jest skarb mój, tam jest i moje serce (por. Mt 6,21),
moje życie, wszystko.

A jednak, ten świat mówi czasem,
że jest wierzący w Boga.
Ten świat lubi świętować,
lubi obchodzić triumfy.
Dobrze jest i nam, gdy Papież tak podnosi naszą godność
i ogłasza nasze dobre imię wśród świata,
ale wierzyć w Boga tak trudno, jak w dzisiejszej Ewangelii
a to jest czasem niemożliwe.
Przeczytajcie kiedyś taką książeczkę profesora Kotarbińskiego,
który napisał ją chyba na zapotrzebowanie, albo
na potrzebę swojego serca jako spowiedź, a tytuł jej:
"Dlaczego nie jestem Chrześcijaninem?"
Opowiada tam takie wydarzenie,
że kiedy był na studiach we Lwowie
jako wierzący, mocno wierzący student,
przyszedł do niego kolega, chyba przyjaciel
i mówi: Tadeusz, ja tracę wiarę.
Cały ten epizod kończy profesor stwierdzeniem:
Wkrótce i ja popadłem w gehennę tego nieszczęścia.
Oto wielkie dla mnie zdanie:
To wielka rzecz - pisze profesor - wierzyć w Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi, wierzyć w to, że kiedyś wszyscy zmartwychwstaniemy,
ale stracić to - to jest gehenna, to jest piekło.
W moim życiu. nie mogę sobie znaleźć z tego powodu miejsca
i znaleźć odpowiedzi.
Są ludzie, którzy mówią, że nie wierzą,
ale nie spotkałem człowieka, który nie wierzy w Boga.
Tylko są tacy, którzy mówią, że nie wierzą.
Ale powiedz mi jak ty naprawdę to przeżywasz.
A ja wierzę, że profesor mówi prawdę - to jest gehenna.
Nie było księdza na pogrzebie Pana Profesora Kotarbińskiego,
ale szło wielu księży i ja też.
Bom chodził do niego po kolędzie.
Szkoda, że nikt nie przeczytał:
To wielka rzecz wierzyć w Boga Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi.
Tak dzisiaj światu potrzeba nie kaznodziejów,
nie potrzeba światu trenerów.
W tym co by było ćwiczeniem w wierze potrzeba jest światła.

Chwalę się wobec was:
prawie wszystkie wakacje spędziłem z dzieciakami
przenosząc ich przez głęboką wodę,
podając rękę wtedy gdyśmy przechodzili przełomy,
chroniąc ich gdy zginęli w lesie.
Minęły tamte czasy.
Dzisiaj urośli. Niektórzy z nich pięknie,
ale największym wspomnieniem i nagrodą było to,
gdy te duże dzieciaki już zatrzymywały człowieka
gdzieś tam przy kamieniu, przy pniu sosny ściętej i mówiły:
Wujaszku wyspowiadaj mnie,
a ja wtedy nie byłem podobny do księdza.
Ale wiem co to znaczy dojrzałość wiary.

Chcę żebyście kiedyś dotknęli przynajmniej kilku zdań
takiej ciekawej osóbki, którą Ojciec Święty pokazał światu.
Żydóweczka. Krnąbrne to było i pyszne. I zarozumiałe.
Edyta Stein.
A dyrektor liceum we Wrocławiu na jej świadectwie maturalnym napisał:
Uderz ten kamień, a posypią się diamenty.
Ciekawa.
I potem tak się działo.
Są dwa momenty które ściskają serce,
kiedy Edyta przychodzi aby powiedzieć matce:
Mama ja zdecydowałam się przyjąć chrzest!
Była już wtedy profesorem, znanym profesorem
we wszystkich uniwersytetach Europy i świata.
A ksiądz mówił:
Ta Żydówka daje mi tyle pytań,
że starczyło by dla dziesięciu teologów.

A matka:
Dziecko, nie mam nic przeciwko temu waszemu Chrystusowi
To dobry człowiek, tylko
dlaczego z siebie zrobił Boga?

Mama, ty nigdy tego nie zrozumiesz.
A mama powiedziała do rodzeństwa:
To jeszcze nie ostatnie zdanie Edyty.
Tak, bo za lat kilka powiedziała
bardzo schorowanej i prawie umierającej matce:
Mama ja wstępuję do klasztoru.
Jak ty mogłaś to zrobić mnie umierającej matce?
Zdradzić nasza wiarę.

Mama nie zdradziłam, tylko
ja trochę więcej od was kocham.

Jak ty mogłaś to zrobić aby zdradzić nasz naród?
Mama, ja nie zdradziłam, ja teraz muszę oddać życie swoje za mój naród,
który krzyczał: Krew Jego na nas i na syny nasze.

Wtedy, gdy Edyta przywdziewała habit i składała pierwszą profesję
to był dzień, kiedy umierała matka, a Edyta powie:
Nigdy nie czułam tak bliskiej obecności matki, jak w ten dzień.
A z tych mądrych zdań, które powiedziała Edyta
tak sobie zachowałem jedno:
Byłam ateistką, byłam feministką
i dzisiaj mówię z całą odpowiedzialnością,
że ateista - człowiek niewierzący w Boga -
to wielkie, osobowe, intelektualne nieszczęście
(Edyta Stein).
Gdyby to chcieli usłyszeć i trochę przemyśleć
ci co mówią, że nie wierzą,
te moje intelektualne, osobowe nieszczęścia.

A potem to już nic, tylko dziwne dla mnie,
że kanonizacja tej Żydóweczki
i encyklika Ojca Świętego "Fides et Ratio"
tak się zbiegły w terminach,
bo to było cztery dni odległości wydarzeń jednego od drugiego.
A chciałbym, żebyście przeczytali ten trudny dokument
Wiara i rozum.
I gdy mnie uczyli jeszcze o światopoglądzie naukowym,
że tylko marksizm potrafił wytłumaczyć wszystkie zjawiska
i dać odpowiedź na wszystkie podstawowe prawdy, pytania człowieka,
a wszystko co nie jest marksizmem to jest nienaukowe.
Jeden jest tylko światopogląd naukowy -
to Ojciec Święty powiedział głośno:
Jeśli nie wierzysz w Boga - to znaczy
coś jest z rozumem nie w porządku.
A jeśli mówisz, że nie wierzysz -
to znaczy, że nieuczciwie szukasz.
Bo ten, kto uczciwie szuka i posługuje się swoim rozumem,
a w woli nie ma sprzeciwu grzechu - to ten powie:
jest Bóg i czegóż mi więcej!

Oj, takie trudne rzeczy wam dzisiaj mówię,
gdy już myślicie pewnie niektórzy o urlopach,
a dzieciaki są szczęśliwe wakacjami,
ale właśnie te trudne rzeczy dają człowiekowi pokój.
Gdy Pan Jezus rozmnożył chleb na pustkowiu,
a potem odszedł do Kafarnaum, szedł po morzu
i to przeżycie z Piotrem.
- Panie każ mi przyjść do siebie.
- Chodź.
A gdy zaczął tonąć, bo myślenie mu mówiło o tym,
że pod nim jest głębokość jeziora.
Piotrze! Dlaczegoś zwątpił?
Wyjdź Panie ode mnie, bo jestem grzeszny człowiek.

A gdy Pan Jezus rozmawiał z głodnymi ludźmi,
na drugi dzień po rozmnożeniu chleba
i gdy mówił im rzeczy bardzo trudne.
Dlaczego wy  mnie szukacie Polonusi?
Czy dlatego żeście wczoraj widzieli cud?
Czy dlatego, że jesteście głodni?
Głodni jesteśmy.
Nie mamy chleba, który pachnie,
z rąk matki, przeżegnany krzyżem.
No to postarajcie się o taki chleb,
abyście się raz najedli i więcej nie byli głodni.
No to przywieź nam takiego chleba z Polski.
Nie, tam też nie ma.
Ten chleb, który ja wam dam zstąpił z nieba.
Akurat. Jeszcze nie było takiego kraju, który by miał chleb z nieba.
Ojcowie nasi szli przez pustynię 40 lat i mieli mannę z nieba,
ale kiedy to było i czy to było.
Tak, bo chlebem który Ja wam dam jest ciało moje na życie świata.
Kto spożywa ten chleb to będzie żył na wieki.
Aleś powiedział!
Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni i poumierali.
Skąd Ty byś miał taki chleb co daje nieśmiertelność.
Bo tym chlebem, który Ja wam dam dzisiaj
jest ciało moje na życie świata,
kto pożywa moje ciało i pije moją krew będzie żył na wieki.
No wiesz co?
Tak pięknie do tej pory mówiłeś, a teraz
nam wstawiasz rzecz, która jest nie douwierzenia.
Wiesz co? Posłuchamy cię jak przyjedziesz drugi raz.
I zaczęli odchodzić z synagogi, z Kafarnaum,
nie uwierzyli.

Nie wyobrażam sobie, co wtedy musiał przeżyć Pan Jezus,
taki wytrawny nauczyciel.
Powiedziałem im najświętszą rzecz,
dwa dni tak ich do tego zdania przygotowywałem.
najedli się chleba i ryb ile kto chciał,
a dzisiaj nie uwierzyli.
Posłuchamy Cię innym razem.

... Ciąg dalszy wkrótce ...

17:00 / 19:17