1998-11-08
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

32 niedziela zwykła

2 Mch 7, 1-2. 9-14, 2 Tes 2,16 - 3,5, Łk 20, 27-38

Wierny jest Pan

Harcerze!
Czuwaj!
Wszyscy Kochani Moi!

W uroczystość Wszystkich Świętych
i w Dzień Zaduszny
byliśmy na cmentarzu.
wyznając wiarę w zmartwychwstanie,
w życie wieczne i w obecność Świętych.
Dla Boga wszyscy żyjemy,
ale nie stawiamy dziś Bogu pytań saduceuszów
czy w Niebie będą się żenić i zamąż wychodzić,
my już wiemy, że będą równi aniołom,
i że są dziećmi Bożymi
będąc uczestnikami zmartwychwstania.

Na cmentarzu byliśmy wszyscy zamyśleni,
bo jest życie po życiu.
Jest Bóg, dla którego wszyscy żyjemy.
On jest wierny i umocni nas
i ustrzeże od złego.
Jednak w tę niedzielę nie dają mi spokoju
wydarzenia z października tego roku.
Muszę więc do nich wrócić w dzisiejszym zamyśleniu.

11 października bieżącego roku, Papież Jan Paweł II
kanonizował Żydówkę, z wykształcenia filozofa,
z powołania siostrę Teresę Benedyktę od Krzyża,
karmelitankę i męczennicę Oświęcimia.
Któż to taki?
Edyta Stein.
Stein znaczy kamień.
Uderz w kamień, a posypią się diamenty
- napisał jej dyrektor na świadectwie maturalnym.

Urodziła się we Wrocławiu 1891 roku,
była najmłodszą spośród jedenaściorga rodzeństwa.
Od drugiego roku życia nie miała ojca.
Ciężar wychowania spadł więc na matkę Augustę Stein.
Edyta była wychowana w pobożnej tradycji żydowskiej,
była zdolną, bystrą dziewczyną.
Gdy miałam 15 lat powiedziałam sobie,
że więcej nie będę się modlić.

Mając 20 lat, na wykładach we Wrocławiu,
w Getyndze we Fryburgu deklarowała się jako ateistka,
ale nurtowało ją wciąż pytanie
czy ateizm jest wiedzą.
Nie. Jest tylko zaprzeczeniem,
więc musi być coś.
A ja nie będę osobowym nieszczęściem,
ja muszę znać prawdę.
I świat wiary stanął przede mną jako świat bytu.
Czytała Ewangelię i dzieła Teresy z Avilli i Jana od Krzyża
i w tym momencie moja niewiara została załamana,
a Chrystus ukazał mi się w tajemnicy Krzyża.

Mając 31 lat przyjęła Chrzest.
Rozżalona matka powiedziała wtedy rodzinie
To jeszcze nie ostatni krok Edyty,
ona jeszcze wszystkiego nie powiedziała.

Ach ta filozofka, zadaje mi tyle pytań,
że starczyło by dla dziesięciu teologów

narzekał kanonik Schwindt.
Ojcze ja chcę wstąpić do klasztoru.
Ani mi się waż,
jesteś żydówką, neofitką,
jesteś potrzebna środowisku naukowców,
a poza tym Edyto miej wzgląd na matkę
- ona tego nie przeżyje.

A jednak w październiku 1933 roku
wobec rodziny, podczas wieczerzy
Edyta wyznała: Mamo wstępuje do karmelu.
Mama objęła mnie, ja przytuliłam
jej siwiutką głowę do serca
i tak trwaliśmy w milczeniu.

Niech odwieczny będzie z tobą Edyto.
Nie mam nic przeciwko waszemu Chrystusowi.
To dobry człowiek, tylko
dlaczego z siebie zrobił Boga?

Gdy siostra Teresa Benedykta
14 września 1946 roku ponawiała swe śluby
umierała matka.
Wiedziałam o tym, bo czułam,
że wtedy właśnie była najbardziej przy mnie.

Do tej pory to piękna historia o przekornej żydówce,
która zrobiła sobie taki filmowy życiorys.

W 1939 roku Hitler zapalił świat II Wojną Światową.
Naziści szaleli, czynili czystkę etniczną.
Cień krzyża Chrystusa padł teraz na mój naród.
Różo, mówiła do swojej siostry,
wiem dlaczego kocham Chrystusa i Jego Matkę
bo jestem córką narodu wybranego
i należę do Chrystusa nie tylko duchowo,
ale we mnie jest ta sama krew co w nim.
Teraz nam trzeba z Chrystusem umrzeć za naród.

W obozie w Esterbock
mówili o niej: to nasza Pieta.
Zaskakiwała nas spokojem i cichością.
Myła chorych, opiekowała się słabymi,
zdobywała dla nich pożywienie.
Nie bójcie się, cokolwiek się stanie
Chrystus jest z nami.

Byłą szansa na uwolnienie Edyty.
Niech pan tego nie robi,
dlaczego mam być wyjątkiem,
nie mogę odnosić korzyści z tego,
że jestem ochrzczoną żydówką,
wtedy naprawdę straciła bym życie.

7 sierpnia 1942 roku
wywieziono Edytę do Oświęcimia.
Widziałam Edytę.
Wchodziła do wagonu spokojnie,
bez wahania, spojrzała jeszcze na nas.
Maiła piękne oczy i uśmiech.
Pomachała nam ręką.
Dwa dni później rozebrana
modliła się w kolejce do komory gazowej.

Nie dziwię się Edyto,
że tak Cię ceni Papież Jan Paweł II.
Jesteś mu bliską,
bo jesteś filozofem, mistykiem,
profesorem, poetą,
karmelitanką, męczennicą.
Wiem, że byłaś mądra.
Wiem, że byłaś żydówką
i umarłaś za swój naród,
a teraz jesteś świętą dla nas wszystkich.

Prawdę o cieniu krzyża w Oświęcimiu
powiedz nam i wszystkim żydom.
Karmelitanko, męczennico
pojadę do Oświęcimia, aby
Bogu dziękować za Ciebie.

15 października tego roku
Ojciec Święty Jan Paweł II
podpisał i ogłosił encyklikę
"Fides et ratio" -
rozum i wiara.
To drugie październikowe wydarzenie.

A może święta Żydówka,
filozof, karmelitanka i męczennica
była ku temu natchnieniem,
to przecież jej zdanie:
kto szuka prawdy ten szuka Boga.
Obojętnie czy sobie z tego zdajesz sprawę czy nie.
Moje szukanie prawdy było moją ustawiczną modlitwą.

Bardzo czekałem na taką wypowiedź
urzędu nauczycielskiego Kościoła,
bo przecież moje pokolenie było wychowane
na tzw. światopoglądzie naukowym,
a człowiek wierzący to ciemnota.
Nauka ma więcej tajemnic niż wiara.
Myślę aby wierzyć,
głupim - bo nie wierzę.
Ateista to intelektualne osobowe nieszczęście.

Ucieszyłem się, że te dwie panie
wiara i mądrość chodzące osobno przez wiek
oświecenia, pozytywizmu i modernizmu
ucałowałeś na placu św. Piotra w Rzymie
w przeddzień 20 rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II
Papieża Polaka.
...Pan Bóg uderzył
W ogromny - dzwon.
Dla Słowiańskiego oto Papieża.
(Juliusz Słowacki "Pośród niesnasków Pan Bóg uderza...")

I trzecie wydarzenie październikowe -
20 rocznica pontyfikatu Jana Pawła II z rodu Polaków.

Któż ten mąż?
Namiestnik na ziemskim padole
znałem Go, znałem
jak urósł duszą i ciałem
podnóżkiem jego są trzy stolice
to namiestnik wolności na ziemi
to on na sławie zbuduje ogromy swego kościoła
nad ludy i nad króle wyniesiony
na trzech stoi koronach
a sam bez korony
a życie jego trud trudów.
(Słowacki)
Kto z nas starszych nie pamięta
tamtego 16 października 1978 roku.
Myśmy w to nie wierzyli.
Habemus papam.
My już tego nie zrozumiemy
co Bóg nam uczynił jak nas
wywyższył między narodami.
Walił się mur,
spadały żelazne kurtyny,
pękały kraty i strzał
Jezus Maryja
Biała sutanna, krew,
papież w klinice,
w Warszawie umiera Prymas Tysiąclecia.
Koniec.
Nie.

Matko Boska Fatimska,
Matko Boska Częstochowska
Matko Boska z Ostrej Bramy i z Warszawy,
Matko Boska z Lourdes,
Księżna Łowicka
o cud żebrzemy.
Cóżeś ty zrobił najgłupszy z siepaczy.
On się nawróci i Bóg mu przebaczy.

O Panie, Panie,
komuś Ty dał rządy nad światem.
I Ty chcesz założyć swoją stolicę w tym mieście.
Umiłowaneś jest i moje.
Kazałeś mi Panie podbić ten gród,
więcem go podbił.
To Twoje miasto.
Piotr stojąc na wzniesieniu
począł wyciągniętą prawicą
czynić znak krzyża
błogosławiąc Urbi et Orbi.

Piotram widział
a razem ze mną było ponad 70 tys. braci moich z Polski
całowałem rękę Piotra - tę z cierpieniem,
którego Papież się nie wstydzi.
Wyśpiewali Polacy Ojcu Św.
"Sto lat", "Góralu czy ci nie żal".
Naklaskaliśmy się, napłakaliśmy się
i wróciliśmy do domu.
Ach ta trudna Polska.
Wybraliśmy jak umieliśmy.
Jak my teraz będziemy rządzić.
Jaki wstyd.
Tak nas Papież prosił:
Przekroczcie próg nadziei
i zobaczycie blask prawdy.
Aniśmy drgnęli
my biedni, okaleczeni ludzie
z oczami na uwięzi.

Jesień, Zaduszki, rocznice, smutno
i jeszcze ja was tak przygniatam.
Nie bądźcie smutni,
bo dziś modlą z nami harcerze.
1 listopada, rok 1918 w Lublinie,
u stóp pomnika Unii Lubelskiej
polscy harcerze złożyli wieniec
Zjednoczone harcerstwo - zjednoczonej Polsce.
Orlęta musiały odlecieć ze zjazdu
aby bronić Lwowa.
Oj, przeżyliście wy Orlęta Polskie,
moje szare szeregi,
dzieciaki kochane z lilijką
i wy którzy jesteście legendą.

Z ojczyzną, nauką i cnotą w zawołaniu.
Przybyło lat niektórym, ale duch wciąż młody.
A co z wami dzieciaki w harcerskich mundurach.
Kocham was za to, że umiecie daleko patrzyć,
po harcersku, jesteście czasem naszym zadziwieniem,
gdy do starszego, schorowanego papieża wołacie:
Ty jesteś naszą młodością!
Chybaście poszaleli.
Dobrze, żeście dali Papieżowi laską skauta.
A może wy już dobrze daleko widzicie.
Może wy będziecie umieli już wybierać,
bo jeśli nie wy to kto?
Przydacie się Polsce,
aby nie pokładała nadziei we wspólnotach, w żelastwie,
może będziecie uczyć bezbożnych Ojcze Nasz
i bogatych uczyć dzielić się chlebem.
Może to wy jesteście nowych ludzi plemię,
jakich dotąd nie widziano.
A widziałem was pomagających powodzianom.

Hej chłopcy! Zostawcie bagnety.
Przyszedł czas byśmy walczyli miłością.
Wierny jest Pan,
On ustrzeże was i umocni przed wszystkim złem.
Czuwaj.
Amen.