1989-11-12
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

32. niedziela zwykła

2 Mch 7, 1-2. 9-14, 2 Tes 2,16-3,5, Łk 20, 27-38

Ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej

Kochani moi!

Listopad jest miesiącem tylu wspomnień i wydarzeń!
Wszystkie one zatrzymują uwagę człowieka i budzą refleksje.
A dziś słyszę w kościele słowa Księgi Machabejskiej
o dramatycznej i bohaterskiej śmierci matki i jej siedmiu synów.
Z Ewangelii słyszę naiwne pytanie saduceuszów:
- Którego z tych siedmiu mężów będzie żoną po zmartwychwstaniu? -
I przepiękny fragment z Listu Pawłowego do Tesaloniczan:
Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej
i cierpliwości Chrystusowej.

Takie jest nasze życie:
bohaterskie,
naiwne
i piękne.

Tak szybko ucieka mi życie!
Budząc się nie wiem, czy to mój ostatni dzień.
Kładąc się spać nie wiem, czy to moja ostatnia noc.
A przecież tak pragnę żyć! Kocham cię, życie.
Wiem, że skoro się urodziłem, przyjdzie mi umrzeć.
Z ziemi jestem wzięty, więc do ziemi wrócę,
ale gdyby to wszystko miało się skończyć
śmiercią, trumną i grobem,
to nie warto byłoby żyć.
Niechaj się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka.
Wierzycie w Boga?
I we Mnie wierzcie! (...)
Idę przecież przygotować wam miejsce.

Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział.
A gdy przyjdę powtórnie, zabiorę was do siebie,
abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem (por. J 14, 1-3).

Moim przeznaczeniem i powołaniem jest
być tam, gdzie On JEST.
To przeznaczenie jest wpisane w moją naturę -
pragnę żyć i być szczęśliwy.
Stąd moje tęsknoty i nieustanne pragnienie,
aby cieszyć się dobrem, prawdą i pięknem,
a tym jest BÓG.
Cierpieniem jest każde umieranie,
ale nie ma innej drogi do wiecznej młodości.
Przychodzi jesień, sen i przebudzenie.
Nieszczęsny ja człowiek, zanim się wyzwolę z niewoli tego ciała.
Tylko marzeniem, wiarą i wyobraźnią
pragnę przedrzeć się tam, gdzie jest niebo.
Trzeba być muzykiem, aby wykraść niebu kilka współbrzmień.
Trzeba być malarzem, aby zobaczyć światłość niedostrzegalną okiem.
Ale trzeba też ogłuchnąć jak Beethoven, aby dobrze usłyszeć.
Trzeba oślepnąć jak Bach, aby dobrze zobaczyć.
Trzeba oszaleć jak Van Gogh, aby trochę zrozumieć.
Trzeba pokochać jak Franciszek, aby mieć tylko jedną tęsknotę.

Wszystko to jest piękne dla medytacji, wyobraźni, poezji,
ale jak przeżyć życie?
Nam brakuje chleba, ubrania, obuwia.
Nam dokucza zimno, niepewność, wreszcie cierpienie i śmierć.
Wprawdzie umarł już Antioch,
który mordował najszlachetniejszych synów tego narodu za to,
że byli wierni prawom Bożym i zwyczajom ojczystym;
wprawdzie możemy modlić się mową ojców naszych;
moglibyśmy już porządkować nasz dom z cmentarza podźwignięty (Julian Tuwim) -
ale my chcemy chleba!
- Dlaczego ci z Zachodu nam nie dają?
Ile można czekać?
Jest nowy rząd, a nam coraz gorzej.
Panie premierze, po coś nas wyprowadził z niewoli faraona?
Tam mieliśmy pod dostatkiem melonów, cebuli i czosnku,
a tu uprzykrzył się nam ten pokarm mizerny.
Lepiej nam było żyć w niewoli
niż będąc wolnymi przymierać z głodu. -
O, głupi i leniwego serca ku wierzeniu w to wszystko,
co powiedział Bóg! (por. Łk 24, 25).
Nie samym chlebem żyje człowiek,
lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych (Mt 4, 4).

Wierzycie w to? - Wierzymy. -
Nieprawda.

Może teraz trzeba uwierzyć, że naprawdę:
nie samym chlebem żyje człowiek.
- To komuniści i partyjni winni, że u nas jest głód.
- Prawda, więc co z nimi?
- Rzucić ich na pożarcie dzikim zwierzętom,
uciąć języki, wypalić oczy, tak jak oni nam czynili. -
Wierzycie w Boga?
Więc błogosławcie tym, którzy was prześladowali.
Błogosławcie, a nie złorzeczcie (Rz 12, 14).
Chcesz, aby nawrócił się Chilo - obrzydliwy, plugawy zdrajca?
To trzeba jak Sienkiewiczowski Glaukos z krzyża powiedzieć:
W imię Chrystusa przebaczam!
- Ale oni, bezczelni, teraz i pod krzyżem staną. -
A wierzycie w to, że Ja mam moc odpuszczania grzechów?
Więc pozwólcie im się wyspowiadać.
... większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca,
niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych
(Łk 15, 7).
- Zdradziłeś nas, Chrystusie.
Ty też chodziłeś na przyjęcia do faryzeuszów i celników,
jadasz i pijasz z nimi.
Byłeś w ostatnią niedzielę u Zacheusza, celnika. -
Byłem. I zauważyliście, co się stało?
On się nawrócił.
On się wyspowiadał.
On teraz czyni zadośćuczynienie.
Połowę majątku rozdał ubogim,
a komu wyrządził krzywdę, zwraca w czwórnasób.
- Zacheuszowi darujemy, ale sam mówiłeś:
Nie wolno rzucać pereł przed wieprze (por. Mt 7, 6). -
Ale też mówiłem wam: ... beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5).
Nie bójcie się komunistów, bójcie się bezbożnych.
Wszystko, co czynicie i mówicie beze Mnie - od diabła jest.
I diabli swoje wezmą.
I runęło stado świń ze zbocza góry do jeziora (por. Mt 8, 32-34).
- Odejdź od nas i więcej tego nie rób!
My zbudujemy nowe spichrze.
Zgromadzimy chleb, mięso i masło
i znów będziemy jeść, pić i ucztować. -
Głupcze!
Zjełczeje masło, sczerstwieje chleb,
zepsuje się mięso;
jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy (por. Łk 12, 20)
i będziesz pogrzebany w piekle.
- W piekło wszyscy wierzymy, bośmy je przeżyli. -
A w niebo wierzycie?
- Nie. -
Prawdę mówicie.
Budujecie sobie grobowce - bo nie wierzycie w zmartwychwstanie.
Za dużo u was partii - a niebo jest bezpartyjne.
Za dużo mówicie - a nie modlicie się.
Założyliście Solidarność - a jesteście egoistami.
Nazywacie się chrześcijanami - a nie jesteście Chrystusowi.
- Jeśli tak się rzeczy mają,
to któż z nas może być zbawiony? -
Cisi, ubodzy, szukający sprawiedliwości,
czyści, pokój czyniący.
I wy też błogosławieni jesteście ...

Dziwny jest ten świat:
Niemcy uciekają na Zachód,
narody Związku Radzieckiego wołają o wolność,
partia chce żyć,
pracujący boją się bezrobocia,
dolar tanieje,
proboszcz zubożał.
Abra kadabra - paranoia exodus.
Nic z tego nie rozumiem.
A mogło to być takie proste:
żeby na ołtarzach nie stawiali cielców,
żeby bożkom nie składano ofiar,
żeby człowiek był tylko człowiekiem,
żeby wieczny był tylko Bóg,
żeby niebo było tam, gdzie jest,
a na ziemi nie stało nic na głowie,
żeby Bóg drugi raz nie żałował, że stworzył człowieka.
Gdy słyszymy to wszystko,
przychodzimy do Ciebie, Panie,
jak słuchacze do Jana nad Jordanem i pytamy:
co my - urzędnicy, lekarze, nauczyciele, żołnierze i chłopi
co my mamy czynić?
Zbliża się królestwo Boże.

Metanoeite - nawracajcie się! (por. Mt 3, 2)

Zmieńcie swój sposób myślenia,
swój sposób życia.
Stańcie się nowymi ludźmi,
wtedy wszystko stanie się nowe.
Co do mnie, bracia moi, wesele i korono moja,
modlę się nieustannie za was,
abyście byli mocni w wierze.
Sam Pan Jezus Chrystus, który nas umiłował,
udzielił pocieszenia dobrej nadziei,
niech pocieszy wasze serca
i utwierdzi we wszelkim dobrym czynie.
Poza tym, módlcie się, bracia,
abyście byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych.
Niechaj Pan skieruje serca wasze ku miłości Bożej
i cierpliwości Chrystusowej.

Amen.