1987-08-09
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

19 niedziela zwykła

1 Krl 19, 9. 11-13, Rz 9, 1-5, Mt 14, 22-30

Czemu zwątpiłeś?

Kochani moi!

Są w życiu człowieka takie dni, pełne ufności Bogu,
i taka pewność bliskości Boga, odczucie Jego obecności i dobroci,
że człowiek chciałby krzyknąć jak Piotr:
- Panie (...) każ mi przyjść do siebie po wodzie -
i może naprawdę chodzić po morzu.
Są jednak i takie dni, kiedy przychodzi zwątpienie
i krzyczy człowiek: Gdzie jesteś, Boże, czy nie widzisz, że tonę?
Czy Ty naprawdę gdzieś jesteś?
Zwątpienie nie jest utratą wiary, jest tylko pytaniem,
a pytanie nieodłączne jest od wiary.
Zwątpienie może prowadzić do utraty wiary.
Zwątpienie jest albo pokusą szatana, albo próbą naszej wiary,
doświadczeniem, które ma prowadzić do umocnienia wiary.
Piotr to człowiek wielkich wzlotów, ale i zwątpień.
- Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie.
- Przyjdź! -

I byłoby wszystko cudownie, gdyby nie wiatr, wysoka fala
i świadomość, że pod nim jest kilkadziesiąt metrów wody.
I zaczął tonąć.
I byłoby wszystko cudownie, gdyby nie zwątpił.
Czemu zwątpiłeś, małej wiary?

Gdybyśmy mogli widzieć, dotykać Boga,
nie mielibyśmy wątpliwości, że jest,
ale teraz Bóg jest dla nas tajemnicą,
wierzymy Bogu i wierzymy w Boga.
Jestem pewny, że On jest, bo On sam mi o tym powiedział,
ale im więcej Go poznaję, tym więcej mam pytań, wątpliwości.
I tak już będzie do końca.
Kiedyż przyjdę i ujrzę Jego oblicze?
Kiedyż będę mógł Go poznać tak, jak poznany jestem?
Gdy ustanie już wiara, gdy spełni się nadzieja,
a zostanie tylko miłość - doświadczenie - oglądanie Boga.

Są wakacje i dla wielu z nas próba wiary, bo więcej zamyślenia.
Spostrzegam ślady Boga, widzę rozmnożenie chleba,
próbuję chodzić po jeziorze, ale tonę.
Widzę ludzkie cierpienie, ludzkie zawiedzenie,
niesprawiedliwość ludzką, grzech człowieka,
zarazę ziemniaczaną, wiatry i deszcze ulewne,
i przychodzi zwątpienie.
Piotr w chwili zwątpienia wołał: Panie, ratuj mnie!
Jezus chwycił go za rękę i uczynił mu wyrzut: Czemu zwątpiłeś?
I tak wsiedli do łodzi. Ucichł wiatr, uspokoiło się morze,
minęło zwątpienie.
Piotr upadł na kolana i wyznał: - Ty naprawdę jesteś Bogiem.
Panie, nie trzymaj mnie za rękę, bo ja jestem grzeszny człowiek! (por. Łk 5, 8). -
Błogosławione jest zwątpienie,
po którym stanie się w człowieku większa wiara - mocniejsze zaufanie.

Wróćmy do pierwszego czytania.
Eliasz jest prorokiem, który też przeżył zwątpienie.
Przed zemstą Izebel uciekł do Beer-Szeby.
Stamtąd udał się na pustynię, aby tam umrzeć.
Uszedł dzień drogi.
Zmęczony i głodny usiadł pod krzakiem janowca i powiedział:
- Teraz, o Panie, dość już tego. Odbierz mi życie (...) - i zasnął.
Zbudził go anioł Boży i powiedział: - Wstań, jedz. -
U wezgłowia zobaczył prorok chleb i wodę.
Zjadł chleb, wypił wodę i znów zasnął w zwątpieniu.
- Wstań, jedz - zbudził go anioł powtórnie. -
Przed tobą jeszcze daleka droga. -
Posilił się Eliasz i mocą tego pokarmu szedł czterdzieści dni i nocy,
aż do Bożej góry Horeb.

Choć człowiek zwątpi, Bóg jest zawsze wierny (por. 1 Krl 19, 3-8).

I jeszcze o Eliaszu.
Na górze Horeb Eliasz wszedł do groty i tam spędził noc.
I rzekł do niego Pan: - Co ty tu robisz, Eliaszu? Wyjdź na górę. -
A wtedy przechodził Pan.
Najpierw wielki wicher rozrywał góry i łamał skały,
ale to jeszcze nie był Bóg.
Potem stało się trzęsienie ziemi,
ale Bóg nie był w trzęsieniu ziemi.
Potem ogień, ale Jahwe nie był w ogniu.
Potem dał się słyszeć szmer delikatnego powiewu
i wtedy przemówił do niego Bóg.

O, Boże, jakie to wszystko przedziwne.
Trzeba przeżyć to wszystko, aby usłyszeć Boga?
I wicher, i trzęsienie ziemi, i ogień, aby minęło zwątpienie?
Tak. Trzeba wszystko przeżyć:
niebezpieczeństwo i śmierć,
głód i nagość,
ogień i wodę,
suszę i powódź,
nieurodzaj i utratę wszystkiego,
wojnę i pokój,
noce i dnie,
zbrodnię i karę,
dzieje grzechu i potępienie,
zarazę i cierpienie,
zdradę i ucieczkę,
samotność i więzienie,
ranę i klęskę,
zwątpienie i grzech
- trzeba to wszystko przeżyć, żeby potem mocniej uwierzyć.

Czas i na moją spowiedź wobec was,
którzy też przeżyliście zwątpienie.
Ja też.
Jeśli borykacie się ze zwątpieniem - to ja więcej.
Jestem pod wrażeniem czytań liturgicznych ostatniego tygodnia.
Mojżesz wyprowadził lud swój z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej.
Cudownie przeprowadził ich przez Morze Czerwone, a oni szemrali.
Wyprowadził wodę ze skały - a oni buntowali się.
Dał im Boże przykazania - a oni oddawali cześć cielcowi.
Uprosił dla nich mannę z nieba
- znudziła się im manna mizerna i wołali o mięso.
Więc mieli przepiórki - a jednak zwątpili.
A Mojżesz tak się modlił:
Czemu tak źle się obchodzisz ze sługą swoim,
czemu nie darzysz mnie życzliwością
i złożyłeś na mnie cały ciężar tego ludu (...)
Nie mogę już sam dłużej udźwignąć troski o ten lud,
już mi nazbyt ciąży.
Skoro tak ze mną postępujesz,
to raczej mnie zabij (...)
abym nie patrzył na swoje nieszczęście
(Lb 11, 11. 14-15).
Rozumiem to i to jest często powodem mego zwątpienia,
ale mam odwagę wtedy powtarzać za św. Pawłem:
Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię (...)
że w sercu moim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból.
Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączonym] od Chrystusa
dla [zbawienia] braci moich,
którzy według ciała są moimi rodakami
(Rz 9, 1-3).

Zwątpienie jest pokusą przeciw wierze, ale Pan mi wtedy mówi:
- Wystarczy ci mojej łaski.
Chciałem ci podać rękę, a tyś nią wzgardził.
Ukazywałem ci cuda Boga, a tyś nie uwierzył.
Odpuściłem ci grzechy twoje, a tyś się nie nawrócił.
Ofiarowałem ci swoje życie, a tyś zwątpił.
Piotrze, czemu zwątpiłeś? Ulękłeś się silnego wiatru?
Przecież ja jestem, nie bój się.
Panie, odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny,
a Ty
... przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek (...)
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości (...)
Gdzież się oddalę przed Twoim duchem?
Gdzie ucieknę od Twego oblicza?
Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś,
jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę.
Gdybym przybrał skrzydła jutrzenki,
zamieszkał na krańcu morza:
tam również Twa ręka będzie mnie wiodła (...)
Jeśli powiem: "Niech mię przynajmniej ciemności okryją (...)"
sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie (...)
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie
(Ps l39 [138], 1-4. 7-14).
Dziękuję Ci, Ojcze, żeś mnie tak cudownie stworzył.
Z całego serca będę Cię sławił, Panie!
Psalm Ci zaśpiewam wobec aniołów i będę wysławiał Twoje imię,
bo choć zwątpiłem, dodałeś sił mojej duszy.
Amen.