1984-02-12
Warszawa, Bazylika św. Krzyża

6 niedziela zwykła

Syr 15, 15-20, 1 Kor 2, 6-10, Mt 5, 17-37

Zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną

Kochani moi!

Zląkłem się tego wszystkiego, czego dzisiaj żąda ode mnie Chrystus:
Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa
niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów,
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (...)
powiedziano (...) Nie zabijaj (...)
Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi (...)
Jeśli (...) przyniesiesz dar swój przed ołtarz
i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie,
zostaw tam dar swój przed ołtarzem,
a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim (...)
Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę,
już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu,
wyłup je (...)
jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu,
odetnij ją (...)
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak, nie, nie.
A co nadto jest, od Złego pochodzi.

Położył Bóg przede mną ogień i wodę, życie i śmierć,
co ja mam wybrać?
Nikomu nie przykazał być bezbożnym
i nikomu nie zezwolił grzeszyć!
Wiem, Panie, że masz do mnie tak dużo zaufania,
wiem, że zostawiasz mi pełną wolność wyboru,
wiem, że każde Twoje przykazanie
jest ojcowskim słowem Twojej dobroci,
ale czy ja temu wszystkiemu podołam?
Trudnym jesteś Bogiem,
zazdrosnym jesteś Bogiem.
Trudna jest Twoja nauka i niepopularna.
Życie jest szare jak zima tego roku.
Ludzie są zmęczeni i smutni i zamykają przed Tobą drzwi.
I wołasz Wszechmogący a Ukrzyżowany:
Otwórzcie drzwi!
I woła papież 1950 lat po Twoim ukrzyżowaniu:
Otwórzcie drzwi Odkupicielowi!

Więc chodziłem po kolędzie od domu do domu,
od drzwi do drzwi, od człowieka do człowieka,
i mówiłem to samo:
- Otwórzcie drzwi Odkupicielowi! -
i otwierali.
Wracałem czasem taki szczęśliwy i mówiłem Ci wieczorem:
Panie, zobacz, jacy oni są cudowni - Twoi chrześcijanie.
Czekali na Ciebie, czasem późno w nocy
- czekali.
Drogę wysypali Ci czystym piaskiem,
tacy byli świąteczni.
Słyszałeś, Panie, ich modlitwę?
A to maleństwo, co jeszcze stów nie wymawiało,
najpiękniej się modliło.
Widziałeś, Panie, że mieli łzy w oczach?
Chcieli Ci wszystko powiedzieć:
że zboże obrodziło,
że syn z wojska wrócił,
że wnusia była w święta ochrzczona.
A ten spracowany nic nie chciał mówić,
chciał tylko głowę położyć na Twoim sercu,
chciał się tylko przytulić.
A ja chciałem Ci wtedy pokornie mówić:
Dziękuję Ci, Panie, że mi ich dałeś.
Twoimi są,
ale nie zabieraj ich z tego świata, tylko zachowaj od złego.
Mówiłem Ci wtedy, jak szczęśliwy uczeń:
Panie, na chorych wkładałem ręce i czuli się lepiej.
Panie, nawet złe duchy były mi posłuszne. (por. Łk 10, 17)
Widziałeś, Panie, tych, co na ferie ze szkoły przyjechali?
Niektórzy z nich tak pięknie Ci urośli -
mądrzejsi są i lepsi.
Tak Ci dziękuję za spotkanego pana doktora, który obiecał,
że zawsze będzie podtrzymywał moje ręce na modlitwie.
Dziękuję Ci, Panie, za życzliwość tak wielu ludzi,
za każdą ich ofiarę, którą Tobie składali.

Ale nie tylko taki jest ten świat, krwią Twoją odkupiony.
Nie wszyscy są tacy,
których nabyłeś za cenę swej męki i śmierci.
Co też diabeł powyczyniał z tymi Twoimi chrześcijanami?
Patrz, taki piękny wystawili dom
i mogli być w nim szczęśliwi.
A co się stało?
Przestali się modlić.
Potem przyszedł grzech. Zatrząsł się dom. Spadł krzyż.
Tak się stało u nich ciemno i zimno.
Runął cały dom. Nie ma rodziny.
Został płacz dziecka i piekielny śmiech diabła.
Teraz w tym domu drzwi dla Ciebie są zamknięte.
A ci młodzi?
Ja im ślub dawałem i pamiętam, jak mówili:
Będę cię kochał, będę uczciwy i nie opuszczę cię aż do śmierci.
I co się stało? Dlaczego oni są smutni?
Oni zabili... dziecko!
Ale za to są już urządzeni.
Rzeczywiście. Ci już nie otwierają drzwi. Zapukaj do tych drzwi.
- Kto tam?
- Ksiądz po kolędzie.
- Oj, dziękuję, my się już w to nie bawimy. -
A tutaj?
- Oj, przepraszam, jestem w łazience.-
A tutaj?
- Ksiądz wybaczy, ja nie mogę, rozumie ksiądz,
może kiedy indziej, nikt nie będzie widział. -
Otwórzcie drzwi Odkupicielowi.
- A w tym domu pani jest sama?
- Tak.
- A co tak się pani modli na różańcu?
- Bo córka poszła na zabieg, żeby aby szczęśliwie ... -
O Boże, widzisz i nie grzmisz?
A ten, dlaczego ucieka przed Tobą?
Bo on jest opętany.
On się pieni na widok księdza i strasznie bluźni.
A tutaj co się dzieje?
Czy to też chrześcijanin? Może chory?
Nie, pijany,
To zamknijcie drzwi - nie trzeba.
A ci, dlaczego ze sobą nie rozmawiają?
Bo oni gniewają się po chrześcijańsku.
Oskarżają się i modlą się,
chodzą do kościoła i do sądu,
spowiadają się i dalej nienawidzą.
Tędy nie chodź. Panie.
Ty; który jesteś Bogiem, też byś się przestraszył.
Ja pójdę sam.
Poszedłem, ale tego wieczoru powiedziałem Ci, Panie:
Ja już więcej nie pójdę,
każ wytracić tych mężobójców i miasto ich spalić! (por. Łk 9, 54).
Ja już więcej nie pójdę.
I zawstydziłeś mnie.
Powiedziałeś wtedy: Więc Ja pójdę sam,
abym jeszcze raz za nich był ukrzyżowany.

Kochani moi!
To są refleksje sobie mówione,
ale one też są pokusą, aby człowiek się przeraził ogromu zła,
aby zwątpił.
- Przecież ty świata nie naprawisz, przecież oni cię wykończą.
To trzeba przetrwać,
będzie lepiej,
samo się jakoś ułoży, czas pokaże,
po co się ludziom narażać.
Czy nie lepiej zachować święty spokój? -
O, nie daj Boże.
Przecież Chrystus na ziemię nie przyniósł nam świętego spokoju,
tylko ogień,
i on musi zapłonąć.
Nie przyniósł nam spokoju, ale miecz (por. Łk 12, 49. 51),
aby oddzielone było zło od dobra.
Przecież samo nie stanie się nam lepiej.
Nie można więc siedzieć w miękkich szatach,
być jak trzcina chwiejąca się na wietrze,
służyć dwom panom i cieszyć się, że mam święty spokój
i nie jestem drapieżny, jak ten celnik. (por. Mt 6, 24; Łk 18, 11)

Chrześcijanie -
wy macie bogactwo mądrości i mocy słowa Bożego.
Słowo to ma moc życia.
Zobaczcie,
inni wam to kradną i żyją jego okruchami, a wy więdniecie
i przeklnie was Bóg jak figę,
żeście nie przynosili owocu we właściwym czasie (zob. Łk 13, 6-7).
Paweł wołał:
Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9, 16)
I biada nam, gdybyśmy nie głosili Ewangelii!

Ale czy to możliwe, aby powstrzymać jeszcze raz rwącą rzekę zła?
Aby jeszcze uratować człowieka i ocalić tę ziemię?

Tak, to wprost konieczne,
bo w tej reszcie chrześcijan jest ocalenie świata.
Przecież nie miecz zabija,
ale człowiek zabija mieczem.
Przecież nam została przez Boga powierzona ziemia
i my mamy ją ocalić, zanim będzie do cna oskalpowana.
Ale ilu nas jest?
Nie trzeba armii. Wystarczy dwunastu rybaków z Galilei.
Wystarczy dziesięciu sprawiedliwych.
Wystarczy Mojżesz ze wzniesionymi ku niebu rękami.
Usnęliście, kochani chrześcijanie
- i nieprzyjazny człowiek w nocy nasiał wam chwastu.
Nie czuwaliście, gospodarze
- i złodziej się wdarł do waszego domu.
I zlękliście się krzykliwego zła.
I patrzycie na ludzi, którzy nie stawiają w zdaniach kropek.
A Chrystus powiedział:
Mów: Tak, tak, nie nie. Reszta jest od diabla.
- Jak więc mówić do tych ludzi, abyśmy ocaleli?
Jeśli oni nie znają już ludzkiego języka,
czy jeszcze można nauczyć ich, jak być człowiekiem? -
Tak, oni jeszcze widzą, oni jeszcze czują.
Nic nie trzeba mówić,
ale trzeba mieć moc Franciszka i iść aż przed oblicze sułtana,
i zwyciężyć bez oręża.
Tylko nasze chrześcijaństwo tak zwietrzało,
a miało być solą ziemi.
Nawet się nie przyda na posypanie ulic.
Tylko nasze chrześcijaństwo przestało być światłością dla świata,
więc szukają ludzie innych dróg,
a nas, kopcących, zrzucają ze świeczników.
I nie chwalą ludzie Boga w niebie,
bo nie widzą naszych dobrych czynów.

Chrześcijanie!
Dlaczego bojaźliwi jesteście?
Boicie się burzy na morzu i fal, które łódź zalewają.
Boicie się, że Pan Bóg mocno zasnął.
Dlaczego jesteście małej wiary?
Przecież wstanie Bóg i powie: Milcz, ucisz się!
I nastanie cisza.
I powie Pan Bóg: To Ja jestem, nie bójcie się! (por. Mk 4, 39; J 6, 20)
Patrz, jak się zmienia,
Góry topnieją. (Ps 97 [96], 5) Rozpraszają się ciemności
i Pan królować przychodzi (por. Ps 96 [95], 11-13).
Stań mocno. Przepasz swe biodro.
Bóg jest twoją opoką i twierdzą.
Chociażby ziemia zadrżała i piekło przeciw mnie powstało,
zła się nie ulęknę,
bo Ty jesteś ze mną.
(Ps 23 [22], 4)